Znana tragedia Williama Shakespeare’a „Król Lir” najprawdopodobniej powstała w 1605 roku i została oparta na legendzie o mitycznym królu Brytanii – Llyrze. Po 400 latach niejaki Christopher Moore wziął na warsztat utwór słynnego angielskiego dramaturga i tak oto powstała powieść „Błazen”. Opowieść to sprośna a rubaszna – tak też sam pisarz rozpoczyna historię Lira, jego trzech córek i nadwornego błazna Kieszonki. Przestrzega przy tym, że znajdziemy w niej pełno wulgaryzmów, ohydnych gwałtów, morderstw, zdrad… czyli to co u samego Moore’a najciekawsze i okraszone dużą dawką humoru.
Oparta na utworze Shakespaere’a fabuła „Błazna” na początku dość ściśle trzyma się swojego pierwowzoru z tą różnicą, że wydarzenia zostają przedstawione trochę z przymrużeniem oka, trochę z innego punktu widzenia. Wydawać by się mogło, że będziemy mieli luźną adaptację, ale przecież tragiczny utwór nijak ma się do tego co Moore prezentował w poprzednich swoich powieściach. Bardzo szybko autor wprowadza pełno rubasznego humoru, sprośnych żartów, opisuje bez zahamowań sytuacje seksualne w których znajdują się bohaterowie, właściwie… większość sytuacji to te o zabarwieniu seksualnym. Tutaj autor zrywa z przekazywaniem raz już opisanej historii i oddaje pole do popisu dla własnej kreatywnej twórczości – zmieniając przy tym zakończenie, dzięki czemu obawy o przewidywalny koniec utworu stają się bezpodstawne.
Moore znany jest z tego, że uwielbia doprowadzać do starć między przeciwnościami, skrajnymi ideami, dylematami etycznymi, obyczajami – obserwuje ów konfrontacje i opisuje wyniki swoich eksperymentów. W „Błaźnie” takim zabiegiem było zestawienie tragicznych postaci z „Króla Lira” z humorystyczną historią i dwuznacznymi sytuacjami. Poza tym Moore nie byłby sobą, gdyby nie wrzucił parę kamyczków do ogródka Brytów. Nawiązanie do dylematów wiary, czyli nawróceni chrześcijanie wciąż głęboko wierzący w zabobony, druidzkie obrzędy, wiedźmy z lasu i duchy, które można spotkać na każdym kroku. Ponadto żarty z kościoła, zakonnic, dostojników kościelnych – tego w powieści nie brakuje.
Chociaż większość dowcipów Moore’a to bezpośrednie i niewyszukane żarty, co było już dane poznać czytelnikom w jego poprzednich powieściach, to wiele jest też tych ironicznych, nad którymi się przystaje, zastanawia, ale i tak wybucha gromkim śmiechem. Powieść przy tym czyta się z przyjemnością i choć niektóre zabawne sytuacje powtarzają jakiś schemat to akcja goni w szybkim tempie i nie pozwala nudzić się przy lekturze. Moore po raz kolejny napisał powieść, która bawi czytelnika i właśnie o to chodziło.
Autor: Piotr Młynek
Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: Fool
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Data wydania: 25 marca 2009
ISBN: 978-83-7480-123-2
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 135 x 205
Rok wydania oryginału: 2009
Liczba stron: 400
Nigdy nie spotkałem się z twórczością Moore’a i nie wygląda na to, żebym się z nią zetknął w najbliższej przyszłości.
Zawsze warto chociaż spróbować. Chociaż Moore ma specyficzny humor, albo ludzie za nim szaleją, albo go nie trawią. Ma swoich wielkich fanów i wrogów. Jednych i drugich jest na pewno sporo, w końcu Moore’a można zaliczyć jeszcze do grona poczytnych autorów.