Nazwisko Magdaleny Kozak obiło mi się o uszy kilka lat temu, w związku z cyklem o Vesperze, wydanym przez Fabrykę Słów. Ponieważ historie o tajnych jednostkach specjalnych nie budzą we mnie szczególnego zainteresowania, nie sięgnęłam po „Nocarza”, tym bardziej, że recenzje cyklu nie zachęcały. Informacje na temat autorki utkwiły mi jednak w pamięci, bo to kobieta o dość wyrazistych zainteresowaniach – lekarka, pasjonująca się militariami, skacząca na spadochronie. Głośno o pisarce zrobiło się znów przy okazji premiery „Fioletu”, tym razem wydanej wspólnie przez Runę i Bellonę. Tematyka znów nie moja, ale tym razem się skusiłam, zwłaszcza, że bibliotekarki na moich oczach wprowadzały powieść do księgozbioru. Zaintrygowała mnie też informacja niezwiązana z utworem, na temat odbywania przez Panią Kozak służby w Afganistanie, gdzie została ranna. Postanowiłam dać szansę dzielnej lekarce, parającej się w wolnych chwilach fantastyką.
Fabułę Fioletu można streścić w jednym zdaniu – Ziemię zaatakowały groźne fioletowe rośliny, zatruwające ludzi cyjanowodorem i aby zapobiec rozprzestrzenianiu zarodników (zwanych Różami), do akcji wkraczają spadochroniarze. Krócej – oddziały specjalne w walce z Fiołkami i Różami. Takie streszczenie może wywołać uśmiech politowania na wielu twarzach, bo inwazja okrutnych roślin z kosmosu kojarzy się obecnie z bardzo podrzędnymi dziełami filmowymi czy literackimi. Magdalenie Kozak udało się na szczęście uniknąć śmieszności, kosmiczna inwazja jest bowiem tylko pretekstem do ukazania piękna i grozy skoków spadochronowych oraz popisów sprawności oddziałów specjalnych podczas trudnych akcji. Rodzi się jednak pytanie – po co właściwie wprowadzono elementy fantastyki? Widać wyraźnie, że autorka wie, o czym pisze. Szczegóły związane z jej zainteresowaniami i zawodem są bardzo dopracowane. Zapewne środowisko skoczków, w Fiolecie oddane zostało wiernie, zarówno w warstwie językowej jak i obyczajowej. Chociażby toast za poległych, połączony z okrzykiem: Blue skies! – Black death!, czy nadawanie każdemu pseudonimu – prawie żadna postać nie występuje pod własnym imieniem.
Mimo że inwazja Fiołków obejmuje cały świat, akcja rozgrywa się wyłącznie w Warszawie. Obserwujemy zmagania bohaterskich Os, czyli grupy specjalnej spadochroniarzy, jednostki elitarnej. Drakkar – przywódca grupy, jego najlepszy przyjaciel Żuku, Filozof czy Ari (młodszy brat Żuka, strażak należący do ekipy Drwali), a także wielu innych mężczyzn w powieści to osobnicy bardzo do siebie podobni. Wysocy, świetnie zbudowani komandosi. Wielu z nich ma za sobą traumatyczne przeżycia, nieudane związki, wielokrotnie ocierali się o śmierć. Mamy też kobiety – najważniejsza jest Milka, w przeciwieństwie do portretowanych mężczyzn, jest ona drobną kobietką o wielkich oczach, zakompleksioną i bez wiary w siebie, co wielokrotnie udowadnia w monologach wewnętrznych lub rozmowach z innymi postaciami. Skomplikowane relacje uczuciowe łączące Milkę z pozostałymi bohaterami mogłyby być tematem niejednego romansu. Portrety bohaterów są za bardzo przewidywalne, widać wyraźnie z jakich klisz korzysta autorka. Niewinna piękność, mężczyzna po przejściach, wierny przyjaciel, zimny drań, ambitna karierowiczka – pierwsze z brzegu, które mi przyszły do głowy, a znalazłoby się więcej.
Utwór czyta się błyskawicznie, brak w nim rozbudowanych opisów, zdania są krótkie, proste, a większość tekstu to dialogi, wiernie oddające język mówiony, wypełnione środowiskową gwarą. Poszczególne rozdziały, poza przydługim i według mnie nadmiernie rozbudowanym prologiem, również są krótkie, co sprzyja szybkiemu rozwojowi wydarzeń. Każdy z rozdziałów poprzedza cytat, często są to słowa piosenek zespołów takich jak Perfect, Closterkeller, Lady Pank, nadające odpowiedni klimat powieści, choć wyraźnie zanurzający też książkę w popkulturze. Sprawnie napisany, wypełniony akcją Fiolet nie ma ambicji wychodzenia poza schematy literatury rozrywkowej. Nie jest to książka, o której myśli się długo po przeczytaniu ostatniej strony, a raczej lektura lekka, łatwa i przyjemna, mimo makabrycznych momentami scen. Nie zawiodą się na pewno miłośnicy twórczości Magdaleny Kozak, wielbiciele sensacji i spadochroniarze. Poszukiwacze ponadczasowego przesłania czy piękna języka raczej nie powinni po tę pozycję sięgać.
Autor: Monika „Urshana” Kałążna
Wydawnictwo: Bellona & Runa
Data wydania: 21 kwietnia 2010
ISBN: 978-83-11-11791-4
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195
Liczba stron: 258